sobota, 7 lutego 2015

6 Lutego 2015 roku.

Jestem zwykłą nastolatką, mam mase problemów i mase zmartwień jak połowa dziewcząt w moim wieku, lecz nie każde z nich mają problemy z okaleczaniem i próbami samobójczymi. Mogę się założyć, że każdy miał taki moment w życiu, taki dzień, taką chwilę gdzie nie chciał niczego innego porócz odejścia, aby zobaczyć czy ktoś będzie się martwił o nas, czy będą tęsknić, a może zwyczajnie zapomną? Ale jak mogli by zapomnąć skoro mówili że nas kochają, że jesteśmy dla nich ważni, że nie wyobrażają sobie życia bez nas? Człowiek to mała istota, zauważcie ile ludzi dziennie umiera, choruje, a my nadal mówimy to głupie i zakłamane "Dzień Dobry", wcale nie przejmując się i nie zastanawiając jak wiele ludzi w tym momencie cierpi...  

Wbrew temu co mówią nasi rodzice, życie nastolatków jest beznadziejne, pierwsze niewłaściwe zakochania, utrata "najlepszych" przyjaciół, z każdym dniem patrzysz na życie i na otaczających cię ludzi inaczej. Zaczynasz rozumieć i współczuć ludziom którzy są smutni, nie dopytujesz się dlaczego są smutni po prostu jesteś blisko, bo gdy ty codziennie wkładasz maske uśmiechu to wiesz jak bardzo źle jest umierać w środku samotnie. Nie mówisz nic o tym co ci się przydarzyło, dlaczego dzień w dzień musisz nałożyć tą maskę, przecież nie chcesz ich współczucia, a najlepsi przyjaciele nie zauważają że tak naprawdę co ranek nie masz ochoty wstać z łóżka, że wolisz umrzeć niż iść gdziekolwiek, przecież się uśmiechasz, rozmawiasz, nie dajesz oznak smutku, a przecież człowiek który się uśmiecha to człowiek szczęśliwy...